Cierpliwość Dużego Kota w zakresie katastrofalnego stanu kuwety dziś się skończyła. :) Udałam się do jednej z kocich toalet, żeby doprawadzić ją do porządku i zastałam tam nadzwyczajną scenkę.
Duży kot wlazł do żwirku i zawzięcie zakopywał, z właściwą sobie starannością, jakąś zbryloną już grudkę. Tymczasem obok siedziała potulnie Tula i... chyba miała się uczyć. :) Duży kot, co kilka machnięć łapką wychodził z kuwety, okrążał malucha, po czym wracał do przerwanych porządków. Jego trud byłby daremny chyba nawet wtedy, gdyby Tula mogła rzeczywiście zobaczyć tą wspaniałą lekcję nienagannego zakopywania w żwirku. Obserwując ich, można było odnieść wrażenie, że dla Tuli o wiele bardziej interesujące od nauk Dużego Kota był jego ogon, co jakiś czas smyrający tulową buzię. Równie ciekawe okazało się szeleszczące, foliowe opakowanie papieru toaletowego, a także jej własny ogon, którym zniecierpliwiona wywijała.
Obawiam się, że minie jeszcze trochę czasu, zanim Tula nauczy się kultury w kuwecie. Niestety, będzie to zapewne czas okupiony irytacją pedantycznego Dużego Kota, a po części, także i moją, bo niestety Tuli zdarza się upaprać łapki. Chociaż akurat te brudne łapki są ewidentnie znakiem, że zdarza jej się być baaardzo blisku... "celu".
:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz